Trójmiasto- przewodnik
Z wyjazdu nad polskie morze wróciłam właściwie ponad tydzień temu, ale do tej pory nie miałam czasu na ogarnięcie zdjęć, wybranie kilku na bloga i napisanie czegoś sensownego. Dużo się działo- udało mi się dostać na studia, wynająć mieszkanie i zrobić pierwszą w życiu mapę zdrapkę (dodam, że moje zdolności manualne są zerowe).
W każdym razie- Trójmiasto z rowerami, ponad namiotem to trafiony pomysł! Nigdy nie spodziewałam się, że mogę się przekonać do nocowania w namiocie. Zawsze mnie to przerażało. Tym razem postanowiłam jednak zaryzykować i... udało się! Sopot wcale nie musi być taki drogi, jak się wydaje, a jest idealną bazą wypadową do Gdańska, Gdyni czy na Hel.
Poza klasycznymi punktami turystycznymi w Trójmieście (np. molo za 7,5) byliśmy też w Muzeum Motoryzacji w Gdyni- kompletnie nie interesują mnie samochody, ale fajnie było popatrzeć. Za darmo można przejść się też po molo w Orłowie- bardzo mi się podobało (myślę, że gdybym nie miała świeżo nabytej rany na nodze to podobałoby mi się jeszcze bardziej).
Mój rowerowy wypadek zmusił nas do zrezygnowania z plażowania następnego dnia. Sopocki park im. Lecha i Marii Kaczyńskich okazał się jednak świetną alternatywą i azylem spokoju w środku miejskiego zgiełku.
Od początku plan był taki- pociągiem na Hel, a z powrotem rowerem. Plany jakoś się rozciągnęły (bo trzeba się przecież opalić itd.) i wybraliśmy się ostatniego dnia naszego pobytu. Fokarium na Helu, Jurata, Jastarnia... Tyle udało się zobaczyć, bo w Kuźnicy zdezerterowałam i stwierdziłam, że wracamy pociągiem. Zanim wybierzecie się na taką wycieczkę sprawdźcie kierunek wiatru, bo na prawdę jechanie pod wiatr (szczególnie dla kogoś tak wysportowanego jak ja, czyli wcale) jest nie do pokonania.
Zostawiam Was ze zdjęciami. Cały wyjazd relacjonowałam też na bieżąco na Instagramie i tam Was zapraszam @nikolatkacz : )
W każdym razie- Trójmiasto z rowerami, ponad namiotem to trafiony pomysł! Nigdy nie spodziewałam się, że mogę się przekonać do nocowania w namiocie. Zawsze mnie to przerażało. Tym razem postanowiłam jednak zaryzykować i... udało się! Sopot wcale nie musi być taki drogi, jak się wydaje, a jest idealną bazą wypadową do Gdańska, Gdyni czy na Hel.
Poza klasycznymi punktami turystycznymi w Trójmieście (np. molo za 7,5) byliśmy też w Muzeum Motoryzacji w Gdyni- kompletnie nie interesują mnie samochody, ale fajnie było popatrzeć. Za darmo można przejść się też po molo w Orłowie- bardzo mi się podobało (myślę, że gdybym nie miała świeżo nabytej rany na nodze to podobałoby mi się jeszcze bardziej).
Mój rowerowy wypadek zmusił nas do zrezygnowania z plażowania następnego dnia. Sopocki park im. Lecha i Marii Kaczyńskich okazał się jednak świetną alternatywą i azylem spokoju w środku miejskiego zgiełku.
Od początku plan był taki- pociągiem na Hel, a z powrotem rowerem. Plany jakoś się rozciągnęły (bo trzeba się przecież opalić itd.) i wybraliśmy się ostatniego dnia naszego pobytu. Fokarium na Helu, Jurata, Jastarnia... Tyle udało się zobaczyć, bo w Kuźnicy zdezerterowałam i stwierdziłam, że wracamy pociągiem. Zanim wybierzecie się na taką wycieczkę sprawdźcie kierunek wiatru, bo na prawdę jechanie pod wiatr (szczególnie dla kogoś tak wysportowanego jak ja, czyli wcale) jest nie do pokonania.
Zostawiam Was ze zdjęciami. Cały wyjazd relacjonowałam też na bieżąco na Instagramie i tam Was zapraszam @nikolatkacz : )
Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
VANILLAMADNESS.com
Fajny klimat, naprawdę czuć wakacje! :)
OdpowiedzUsuń