Jak polubić ruch, czyli jak z hejtera sportu stałam się fit girl

Gdyby ktoś kilka miesięcy temu spytał się mnie, czy napisze tekst o ruchu, to bym parsknęła śmiechem. Każdy, kto mnie zna, dobrze wie, jak bardzo nienawidziłam zajęć wf-u, a tym samym ruchu w ogóle. Wiecie, nie byłam jedną z tych dziewczyn, które po prostu nie przepadają za wf-em. Nie. Ja po prostu go nienawidziłam i nie próbowałam ani trochę tego ukrywać. Do dziś niektórzy moi znajomi się dziwią, że dobrowolnie zaczęłam ćwiczyć, bo to spory szok. ;) Wiecie, kiedyś miałam taki etap bojkotowania zajęć wf, że jak w coś graliśmy, to gdy nauczyciel nie patrzył, to siadałam na boisku, więc... ;D No i przez długi czas to był jedyny przedmiot, z którego nie miałam 5, więc pewnie to też nie pomagało. Jak to się stało, że z poziomu nienawiści do ruchu stałam się dziewczyną, która regularnie chodzi do klubu fitness? Jeśli się zastanawiasz nad tym, jak włączyć w swoje życie ruch, ale nie masz pojęcia to to jest tekst dla Ciebie. Nie opowiem Ci o tym, jak to zawsze sport był dla mnie ważny, tylko musiałam nauczyć się systematyczności, o tym, jak to sport, którego nienawidzisz wydziela endorfiny i poprawia humor, ani żadnych innych takich bajek, bo jeśli nienawidzisz się ruszać, to tego nie kupisz. Przeszłam przez to, trust me. ;)

jak polubić ruch




Jak wf zraził mnie do sportu?


Zacznę może od początku- nie lubiłam wf-u, bo nie umiałam tam nic zrobić. W bieganiu byłam jedną z najsłabszych, piłką lekarską rzucałam tak, że takiego wyniku nawet nie było w tabelkach, a przez skrzynię przeleciałam kiedyś tak, że wuefiści w ostatniej chwili złapali mnie za kostki, bo puściłam ręce ;) Po prostu nie potrafiłam zrobić niczego, z każdego zaliczenia dostawałam dwójkę za dobre chęci i tyle. To granie tygodniami w siatkówkę było dla mnie męczarnią, bo nie potrafiłam zrobić nic, więc przez 45min stałam. I to nie jest tak, że nie chciałam, bo wiele razy próbowałam, ale nic z tego nie wychodziło, mimo że wiele osób próbowało mnie nauczyć. I tak zraziłam się do ruchu, bo wydawało mi się, że poza tym, co na wuefie nie ma nic. I to jest duży problem moim zdaniem, bo szkoła powinna zaszczepiać nawyki związane ze sportem i pokazywać różne możliwości, a niekoniecznie sprawdzać, jaki wynik osiągniesz w pchnięciu kulą.




Czemu zaczęłam ćwiczyć? 

Zdarzało mi się czasami pójść na basen, a latem sporo jeżdżę rowerem, ale wiecie to nie są regularne formy ruchu, a wyglądało to mniej więcej tak, że w ciągu roku nie ruszałam się wcale. Niby codziennie chodzę pieszo na uczelnię, często dwa razy dziennie, ale to nadal mało. Co mnie skłoniło do tego, żeby zacząć się ruszać? No cóż... ból kręgosłupa. Pod koniec pierwszego roku, podczas którego nie ruszałam się praktycznie wcale bardzo bolał mnie kręgosłup. Długie siedzenie przy nauce do sesji nie pomagało. Podjęłam decyzję, że muszę zacząć się ruszać i wzmocnić mięśnie, bo inaczej będzie źle. Na szczęście moje współlokatorki też postanowiły zacząć się ruszać, a jak wiadomo z kimś jest raźniej i łatwiej. Podejrzewam, że sama bym się nie zebrała i nigdy nie poszła na zajęcia. Moje ciało zawsze było w porządku, więc nigdy nie odczuwałam potrzeby ćwiczenia po to, żeby lepiej wyglądać. Chociaż teraz widzę różnicę, bo mam bardziej jędrne ciało niż kiedyś. Myślę, że byłam trochę skinny fat.

jak polubić ruch

Znajdź coś dla siebie! 

No i tu dochodzimy do sedna. Kluczem tego, żeby polubić ruch jest znalezienie takiej formy, która będzie nam pasowała. Po prostu. Lubię pływać, ale nie chce mi się chodzić na basen, suszyć itd., lubię jeździć na rowerze, ale tylko latem. Próbowałam slow joggingu nawet, ale... piekielnie mi się nudziło i myślałam, że przez te 30min zwariuje. Więcej się nie wybrałam. Wybrałam klub, do którego mam najbliżej, bo wiedziałam, że inaczej nie będzie mi się chciało chodzić i podpisałam od razu umowę na cały rok, bo wiedziałam, że inaczej po miesiącu zrezygnuję, a poza tym tak było najtaniej. To miejsce, które oferuje różne zajęcia w grupach, jak i siłownię. Dzięki dostępowi do naprawdę różnych zajęć wiem już, co lubię, a czego nie. I na przykład nigdy nie pójdę z Tobą na zumbę, bo chyba nic nie wkurza mnie bardziej, ani nie spędzę godziny na bieżni, bo umrę z nudów. Ale znalazłam formy aktywności, które mi pasują i bardzo się z tego cieszę.

jak polubić ruch

Co sprawdziło się u mnie? 

Ja na przykład bardzo lubię chodzić na zajęcia modelujące. Takie, które wymagają precyzji, angażują duże partie mięśni i są statyczne. To słowo klucz mojego sukcesu. Nie odnajduje się na ćwiczeniach, na których dużo się rusza- jakieś układy choreograficzne itd. Potrzebuję określonego schematu, konkretnej ilości powtórzeń itd. Po pierwsze pewnie dla tego, że nie mam poczucia rytmu i nie umiem załapać tych wszystkich kroków, a po drugie dlatego, że nie lubię się męczyć. No to pewnie się teraz śmiejesz ze mnie. No ale tak jest, więc teraz widzisz, że przekonanie mnie do ruchu to było trudne zadanie, ale się udało. Chodzi o to, że nie lubię spocić się skacząc sobie bez celu, nie czując przy tym większego wysiłku mięśni. To nie moja bajka, ale być może Ty na przykład na takiej  zumbie odnajdziesz się rewelacyjnie. Kto wie? Musisz po prostu spróbować! No dobra, przyznam się bez bicia, że mimo potu lubię trampoliny.

Jak jest teraz? 

Czasami sama się sobie dziwię, ale ja polubiłam się ruszać. Jasne, czasami nie chce mi się zebrać i pójść, ale często idę z chęcią. A kiedy się zmuszam, to zazwyczaj nie żałuję, bo potem mam znacznie więcej energii. Poza tym widzę ogromną różnicę w swoim ciele. Zawsze je lubiłam, ale teraz jest znacznie bardziej jędrne, a mięśnie są silniejsze i nawet nie wiedziałam, że mogę lubić je bardziej. Spoko, mimo że ćwiczę od października nadal nie daję rady na wielu zajęciach, nie potrafię zrobić pompki, a wchodząc na 4 piętro mam zadyszkę, wiec pozostałam ciapowatą mną. Cóż... :) Powiem Ci jedną ważną rzecz- odkąd ćwiczę kręgosłup, z którym wcześniej miałam sporo problemów, bolał mnie raz- w trakcie sesji, kiedy nie ćwiczyłam. 

jak polubić ruch


Znacie już moja historię, to teraz czas na podsumowanie i kilka złotych rad:

  • Znajdź powód, dla którego chcesz ćwiczyć (u mnie to był ból kręgosłupa) 
  • Znajdź motywację (to może być wymarzona sylwetka, piękne bikini, albo koleżanka, z którą będziesz ćwiczyć i wzajemnie się motywować)
  • Przestań się spinać i mówić, że to nie dla Ciebie (ja bardzo długo uważałam, że jak tylko skończę szkołę, to nigdy już nie będę uprawiać ŻADNEGO sportu, hahaha) 
  • Znajdź sport, który sprawia Ci przyjemność ( no i to jest właśnie klucz do wszystkiego. Nie musisz biegać, bo wszyscy biegają, jeśli Cię to nie jara, bo i tak tego nie polubisz i porzucisz bardzo szybko. Znajdź coś, co przyniesie Ci frajdę, poszukaj, eksperymentuj i nie bój się nowości. :) Spróbuj wypisać formy ruchu, których nie lubisz i zastanów się, dlaczego ich nie lubisz i co je łączy. To Ci pomoże wyeliminować pewien typ zajęć i spróbować znaleźć coś zupełnie innego, co może być właśnie tym, czego szukasz.) 



A na koniec najprostsza, ale chyba najtrudniejsza rada - po prostu zacznij! Od dziś, nie od jutra. Powodzenia! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger