Marsylia i okolice w 3 dni

Gdy na początku roku próbowałam określić swoje podróżnicze plany i cele, nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie, że w te wakacje wyląduję na... Lazurowym Wybrzeżu! Przez te ponad pół roku jednak bardzo dużo się zmieniło, a ja wiele się nauczyłam. W każdym razie jakimś cudownym zbiegiem okoliczności, udało mi się trafić do jednego z najpiękniejszych miejsc, w jakim byłam do tej pory. Co prawda to tylko kilka dni, ale myślę, że w tym czasie i tak udało mi się całkiem sporo zobaczyć. Francja ma w sobie coś wyjątkowego i przyznam się Wam szczerze, że przed wycieczką do Paryża, nigdy nie wydawała mi się kuszącym krajem. Paryż jednak oczarował mnie od samego początku, a Marsylia przekonała mnie do tego kraju jeszcze bardziej.

Vieux Port 




No to może od początku. Marsylia to drugie największe miasto we Francji, położona jest w regionie Prowansja- Alpy- Lazurowe Wybrzeże. Na miejsce dotarłam późnym wieczorem. Zdecydowałam się na podróż Blablacarem z Barcelony (koszt to około 34 euro w jedną stronę). Pierwszego dnia został mi więc krótki spacer po Vieux Port - starym porcie, który jednocześnie jest głównym punktem miasta.
Następnego dnia od rana wybrałam się na spacer po porcie i okolicy. Dużą zaletą zwiedzania Marsylii jest to, że wszystkie najważniejsze punkty turystyczne zlokalizowane są w okolicach Vieux Port i bez trudu można dotrzeć do nich spacerem. Swoją trasę rozpoczęłam od Fortu Saint- Nicolas, niestety z powodu remontu nie można tam wejść. Udałam się więc w drugą stronę, aby zobaczyć Katedrę La Major, Fort Saint- Jean i wejść na dach nowoczesnego muzeum Mucem.

Katedra La Major 
Muzeum Mucem 
Wejście do fortu jest darmowe, podobnie na dach muzeum, na który można dostać się właśnie z fortu. Bilet wstępu do muzeum to koszt 5 euro (ulgowy 3euro). Ja jednak miałam mało czasu, więc zdecydowałam, że znacznie bardziej wolę pochodzić po okolicy i poczuć klimat miasta w jednej ze zlokalizowanych w porcie kawiarni, niż oglądać sztukę nowoczesną, na której znam się raczej średnio.


Po południu natomiast wybraliśmy się autobusem do malowniczej miejscowości La Ciotat, położonej niedaleko od Marsylii. Mały port, malownicze zatoki, plaże i zjawiskowe widoki na Lazurowe Wybrzeże. Chociaż na wygodne plażowanie zdecydowanie wybieram wybrzeże Barcelony, to widoki, które zapewnia La Ciotat są niezrównane. Pływać w takim miejscu to coś niesamowitego!


Następny dzień spędziliśmy natomiast w Awignionie. Przyznam się szczerze, że do tej pory moje skojarzenia z tym miastem były dość zróżnicowane... Bo z jednej strony znałam wiesz Baczyńskiego i obraz Picassa, ale w głowie kojarzyła mi się również piosenka Komibi. Kluczowy punkt miasta to oczywiście most, o którym legenda mówi, że tańczyli na nim mieszkańcy. W rzeczywistości prawdopodobnie tańczyli pod mostem, ale legenda i piosenka sprawiły, że to główne skojarzenie z Awinionem. Most niegdyś był znacznie dłuższy, ale na skutek powodzi została już tylko jego część.

Sur le pont d'Awignion


Awinion słynie jednak również z tego, że był niegdyś siedzibą papieską i do dziś jest tutaj Pałac Papieski. Cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ponadto co roku w lipcu odbywa się tutaj Festiwal Teatralny. Miałam to szczęście, że udało mi się załapać na jego końcówkę. To coś niesamowitego! W całym mieście porozwieszane są afisze teatralne dosłownie wszędzie. Można je spotkać na każdym kroku, każda wolna przestrzeń zaklejona jest różnymi plakatami. Na ulicach można spotkać aktorów, którzy wręczają ulotki na spektakle, a do teatrów ustawiają się kolejki. Nawet jednak jeśli nie uda Ci się kupić biletu na spektakl, możesz nacieszyć się sztuką uliczną, gdyż na każdym kroku można trafić na artystów, którzy w różny sposób zapraszają na przedstawienia.



A po powrocie do Marsylii przywitał mnie taki zjawiskowy zachód słońca:





Ostatniego dnia dość spontanicznie postanowiliśmy wybrać się w wyjątkowe miejsce lokalnie naxywane La Corniche. To naturalnie ukształtowany nawis skalny, który został nazwany imieniem J.F. Kennedy'ego. To piękny bulwat, który wiedzie wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Pierwszym miejscem, które zobaczyłam była piękna plaża. Trafiłam jednak akurat tak, że pogoda nieco się pogorszyła i wiało niemal jak nad Bałtykiem (kto na bieżąco śledzi moje InstaStories ten z pewnością widział). Aż żałowałam, że nie mam ze sobą ciepłego swetra i nie mogę zignorować tego wiatru i po prostu siedzieć i patrzeć na wzburzone morze. To dla mnie najpiękniejszy widok na świecie. Dalszy spacer okazał się jednak jeszcze bardziej zjawiskowy, bo po drodze jest mnóstwo punktów widokowych, których po prostu nie da się opisać. To jedno z najpiękniejszych miejsc, w jakich do tej pory byłam. Architektura potrafi zachwycać, ale piękno natury jest czymś niezrównanym. Czy nie byłoby cudownie mieszkać w jednym z tych domków? Albo chociaż myć tam okna!



Na zakończenie dnia wybraliśmy się jeszcze w dwa istotne miejsca w Marsylii - do Pałacu Pharo, który obecnie jest pusty i pod Bazylikę Notre Dame de la Garde, która wieczorem była już zamknięta. Z obu tych miejsc można jednak podziwiać piękną panoramę miasta. Oba miejsca to świetny wybór na wieczorny spacer i podziwianie zachodu słońca.


Palais du Pharo 


Widok na Marsylię 


Krótko, ale intensywnie, czyli dokładnie tak jak lubię. Tym razem nie przygotuję dla Was zestawienia kosztów, bo byłam w odwiedzinach, więc wyglądało to nieco inaczej niż podczas typowego wyjazdu. Blablacar z Barcelony to koszt około 35euro w jedną stronę, a podróż zajmuje nieco ponad 5 godzin. Z tego co zaobserwowałam ceny na Lazurowym Wybrzeżu są znacznie wyższe niż w Barcelonie - porównywalnie w Marsylii ceny piwa na mieście zaczynają się od 5 euro, a w Barcelonie można dostać już za 1,5. Także zdecydowanie - bagietka, ser i w drogę! Trzy dni to mało, ale zdecydowanie da się w tym czasie zobaczyć i pozwolić się oczarować francuskim wybrzeżem. 

Zachód Słońca spod Notre Dame de la Garde 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger