W krzywym zwierciadle Instagrama

Mam instagrama od dłuższego czasu i lubię ten portal. Uważam, że to fajne narzędzie do samorozwoju, do upamiętniania ważnych chwil, do wspominania. A i angielskiego można się trochę poduczyć. Odkryć inspirującą osobę, trafić na świetnego blogera, sprawdzić, czy dane miejsce jest godne polecenia. Przeszkadza mi tylko jedno. Coraz więcej tam za ładnych zdjęć. Nie zrozumcie mnie źle, lubię estetykę i lubię otaczać się ładnymi rzeczami, ale czasami mam tego dość, czasami mam dość tego, ze życie na Instagramie wygląda zupełnie inaczej, niż życie prawdziwe. Prawdziwe życie. Taki, które nie zawsze jest ładne. Takie, na które nie nakładamy filtrów. Takie, w którym nie wszystko jest estetyczne.

w-krzywym-zwierciadle-instagrama
 pixabay.com

Wolę żyć w realu

Jak robię coś fajnego, to zapominam zrobić temu zdjęcie. Bo po prostu żyję. Idę na spacer, romantyczną randkę, na łyżwy. Robię coś fajnego i kompletnie na myśl nie przychodzi mi, żeby zrobić temu zdjęcie. Gdy jem pyszny obiad, to zwracam uwagę na to, z kim go jem, a nie czy dobry kadr wybrałam i jaki filtr dodać. Kiedy piję kawę, to nie rozsypuję liści dookoła, bo kawa stygnie.Staram się moje życie przeżywać i zapamiętywać, a nie oglądać na ekranie telefonu.  Wolę w moim życiu być sobą. Zgarbić się czasem, wyłączyć się na chwilę i nie kontrolować, czy aby na pewno dobrze wyglądam. Wolę być obecna tu i teraz.

w-krzywym-zwierciadle-instagrama

Życie na instagramie?

Zazwyczaj nie robię zdjęcia jedzenia, zanim go zjem. A jak już je zjem, to nie ma to sensu. Lubię jeść ciepłe posiłki i jak jestem głodna, to nie myślę o zdjęciu. Poza tym znaczna większość moich posiłków kompletnie nie nadaje się do publikacji. Bo kto chciałby oglądać kanapkę z szynką i pomidorem, albo schabowego z ziemniaczkami? O! Czasami jem jeszcze tatara. A moja ulubiona wigilijna potrawa, to kutia, która wygląda, jak wygląda. Czy to czyni mnie gorszym użytkownikiem instagrama? Gorszym blogerem? Może. Ale nie czuję, aby czyniło mnie gorszym człowiekiem. Czasami mam wrażenie, że niektórzy całe życie podporządkowują instagramowi. Specjalnie się ubierają, aranżują posiłki, całą przestrzeń dookoła i cały dzień przygotowują kadry pod zdjęcia.  
Nie marnuję czasu na to, żeby moje jedzenie było fotogenicznie i pięknie ozdobione. Owszem, oglądam te zdjęcia i podziwiam. Nawet serduszkuję. I czasami robi mi się po prostu smutno, że moje ciasto nie jest takie ładne, bo kompletnie oklapło. A na kanapkę zamiast awokado kładę rozpaćkanego pomidora. Że moja kawa, to zwykła kawa. Bez żadnych pianek, posypek i innych bajerów. Myślę sobie- może kupię pianki, to ładnie będzie na inście? I wtedy sobie przypominam, że ja przecież nie lubię pianek. I uświadomiłam sobie, że coś jest nie w porządku. 

w-krzywym-zwierciadle-instagrama
pixabay.com

Fajnie, jeżeli to twój lajfstajl 

Wszystko w porządku, jeżeli faktycznie to twój styl życia. Jeżeli rzeczywiście po domu walają ci się liście, a twoje dziecko zimą śpi w letniej sukience. Nie czepiam się, jeśli serio podajesz ciasto z gałązką do ozdoby, którą trzeba zrzucić, zanim się zacznie jeść. Fajnie, jeśli ładne jedzenie jest twoją pasją i codziennie rano przygotowujesz rodzinie wyszukane kanapki, które wyglądają, tak, że aż żal je zjeść. Podziwiam, jeżeli nie jest ci zimno i wielkie, ciepłe kapciuchy zakładasz na gołe nogi, a pianki faktycznie lubisz. 
Jeżeli tak faktycznie żyjesz, to bardzo cię podziwiam. Szanuję, za czas, który jesteś w stanie znaleźć na przygotowanie jedzenia, za poczucie estetyki, za wytrwałość w szukaniu kadrów, za to, że lubisz sobie poustawiać ładnie rzeczy, rozsypać listki i walnąć światełka w tle, żeby był ładny bokeh, bo robienie zdjęć, to twoja pasja. 

w-krzywym-zwierciadle-instagrama

Nie musisz czuć się gorsza

Co jednak, jeżeli to nie jest twój styl życia? Czujesz się czasami gorsza, bo twoje śniadanie jest zwykłe, smaczne i zdrowe, ale nikt go nie chce oglądać? Bo zimą opatulasz się grubym kocem i zakładasz dres, który jest schludny, wygodny, ale niezbyt fotogeniczny? Ja długo czułam się gorsza, od instagramowych idolek. I wiesz co? Nie ma powodu. Jak kupuję croissanta, to zawsze trafia mi się taki wygnieciony, który źle wygląda na zdjęciu. Jak robię coś wow na obiad i myślę sobie, że dodam na insta, to akurat mi nie wychodzi. Jak pokazuje nogi na instagramie w świątecznych skarpetkach, to podciągam dresy, żeby nie było ich widać. I wiecie co? Doszłam do wniosku, że to strasznie głupie pokazywać coś, co tak naprawdę wygląda zupełnie inaczej. Zdarzyło mi się przenieść kwiatka do drugiego pokoju, żeby dopełnił kadr. Kupić gazetę, bo fajnie wyjdzie na zdjęciu. Ułożyć marchewkę w ładną kostkę na talerzu. Głupio ulegać modzie i przekłamywać swoje życie, żeby lepiej wyglądało, żeby dostać więcej lajków. Ja lubię moje życie takim, jakim ono jest. Nawet jeśli jem obiad z duraleksowych talerzy, moje ciasto się rozwala, pianek nie lubię, na ręce mam tani zegarek bez logo DW, a zdjęcia robie słabym huaweiem. Nie jestem przez to gorsza. I ty też nie. Pamiętaj o tym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger