Mała rzecz, która całkowicie zmienia jakość życia
Każdy z nas ma takie przedmioty, bez których nie wyobraża sobie
życia. Takie, które całkowicie je zmieniły i ich brak jest
dzisiaj niewyobrażalny. Choć bywa i tak, że przed pewnymi zmianami
długo wzbranialiśmy się rękami i nogami, a zmiana ta okazałą
się strzałem w dziesiątkę. Często tak jest np. z prawem jazdy i
samochodem. Bronimy się, twierdzimy, że to nie dla nas, że nie
potrzebujemy itd., a jak poznamy komfort bycia mobilnym, to nie
wyobrażamy sobie, żeby było inaczej. Dla mnie taką rzeczą, która
całkowicie zmieniła moje życie i bez której nie wyobrażam już
sobie codzienności są soczewki kontaktowe.
Wadę wzroku wykryto u mnie jeszcze w podstawówce. Nosiłam wtedy
brzydkie okulary a la pani profesor. W końcu w 5 klasie byłam już
taka dorosła. Pomijając to, że wyglądałam w nich brzydko, to
były bardzo niewygodne, a od silikonowych nosków bolał mnie nos. W
gimnazjum przestałam nosić je regularnie. Każdy okularnik w nowej
szkole rozumie ten ból – okulary na lekcji, a na przerwie już
nie, bo przecież trzeba jakoś wyglądać. A wad leciała. Niestety,
ale tak to działa, jeśli się nie koryguje wady, to ona pogłębia
się coraz szybciej. I tak w 1 klasie gimnazjum zaczęłam nosić
soczewki. Dzisiaj nie wyobrażam już sobie, żeby było inaczej?
Dlaczego? Bo mają wiele niepodważalnych zalet, o których Wam
dzisiaj opowiem.
1. Pogoda vs. Okulary
Jak ja tego nie znoszę! Pada, masz całe mokre okulary. Jest zimno i
wchodzisz do ciepłego pomieszczenia, nic nie widzisz, bo wszystko
paruje. Wiecznie jest jakiś pogodowy problem, a okularów wcale nie
czyści się tak łatwo. Ja mam tak, że muszę mieć idealnie czyste
okulary, bo inaczej mnie to denerwuje, więc zawsze muszę mieć pod
ręką chusteczkę do czyszczenia okularów, bo bluzką się ich
dobrze nie doczyści. Z soczewkami nie ma takich upierdliwości i
żadne warunki atmosferyczne nie są straszne.
2. Lato okularnika
Pierwsze lato okularnika było dla mnie straszne. Musiałam wybrać,
czy chcę widzieć w okularach korekcyjnych, czy chcę nie mrużyć
oczu, bo razi mnie słońce. A jestem z tych, którym słońce
przeszkadza bardzo. W swej kreatywności zakładałam okulary
przeciwsłoneczne na korekcyjne (sic!). Nie było to wygodne, ale
było to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Wiem, że można zrobić
korekcyjne okulary przeciwsłoneczne, ale to dodatkowy koszt, który
nie zawsze jest mile widziany, szczególnie, gdy wada jeszcze się
zmienia. Soczewki rozwiązały ten problem i nie muszę się martwić,
jak przeżyję lato, a noszenie okularów przeciwsłonecznych to
prawdziwa przyjemność.
3. Basen, sporty i inne takie
Ostatnio miałam niefortunne zdarzenie, które sprawiło, że w
weekend zostałam bez soczewek. A miałyśmy w planie babski weekend-
basen i sauna. Nie pojechałam, bo zwyczajnie, bym nie dała rady,
nie widząc. Nigdy nie byłam typem sportowca, ale na basen fajnie
jest pójść. Nie da się ukryć. Pamiętam ten wf, na którym
średnio widziałam, bo dla bezpieczeństwa zdejmowałam okulary.
Dostać piłką w twarz to nic przyjemnego, ale dostać piłką w
twarz, na której są okulary to już duże niebezpieczeństwo.
Dzisiaj nie muszę się męczyć na wuefie, ale zupełnie nie
wyobrażam sobie iść np. skakać na trampoliny w okularach. A wadę
mam już na tyle dużą, że pewnie nie trafiłabym z szatni na salę,
więc... znowu 1:0 dla soczewek!
4. Pełen zakres widzenia
Gdy pierwszy raz założyłam soczewki, to nie mogłam się nadziwić,
że ja widzę. Tak normalnie widzę, jakbym nie miała wady wzroku.
To było coś niesamowitego. Jasne, że okulary sprawiają, że się
widzi, ale zakres pola widzenia jest mniejszy i zawsze widać ramkę
okularów, a gdy spojrzy się kątem oka, to wszystko jest rozmazane.
Nadal, po tylu latach, mam problem ze schodzeniem ze schodów w
okularach, bo gdy spojrzę w dół, to widzę je podwójnie –
częściowo przez okulary, a częściowo rozmazane. Soczewki
sprawiają, że można o wadzie po prostu zapomnieć.
5.Po prostu czuję się lepiej
Może dla niektórych to najmniej istotny argument, ale dla mnie jest
najważniejszy. Mam ładne okulary, w których obiektywnie wyglądam
dobrze, ale czuję się w nich brzydką, szarą myszką. Odbierają
mi pewność siebie i poczucie własnej wartości. W soczewkach czuję
się milion razy lepiej i pewniej. Nie mówiąc o tym, jakim wyczynem
jest zrobienie makijażu na ślepo, bo tak trzeba zrobić, gdy
zakłada się okulary. A fajnie, żeby to oko było wtedy mocniej
podkreślone, bo za okularami ginie zupełnie i staje się bez
wyrazu. Toż to wyczyn prawdziwy jest!
Soczewki są dla mnie wynalazkiem, który zmienił moje życie i
wielbię tego, który je stworzył. Poprawiają moje samopoczucie i
rozwiązują wiele codziennych błahostek i niedogodności.
Sprawiają, że zapominam o swojej wadzie i po prostu cieszę się
życiem. Odkąd nosze soczewki, moja wada też znacznie mniej się
pogłębia, a ja mniej nienawidzę okularów i od czasu do czasu
zakłam je z przyjemnością. Dlatego, że mogę, a nie że muszę. Warto jednak mieć na uwadze, że przed zakupem i dobraniem soczewek należy wybrać się na badanie do okulisty. Nie każdy niestety może je nosić, a źle dobrane mogą zrobić więcej krzywdy niż pożytku
Tekst sponsorowany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)