Jedna prosta zasada, która ułatwi Ci życie

Mamy taką tendencję w życiu, by sobie wszystko komplikować. A przynajmniej ja tak mam. Zawsze znajduję przynajmniej milion powodów, które sabotują mój pomysł i przekonują mnie, że coś się na pewno nie uda i że w ogóle bez sensu jest próbować. I póki nie odkryłam tej banalnej zasady, często rezygnowałam z czegoś w ogóle zanim spróbowałam i sprawdziłam, czy ma szansę się udać. 

Zanim zaczęłam ją stosować, to wydawała mi się zupełnie niemożliwa do osiągnięcia, przerażająca i w ogóle bez sensu. Prawie za każdym razem, gdy ten pomysł pojawiał mi się w głowie, to znajdowałam milion wymówek i po prostu odpuszczałam. Aż w końcu się odważyłam i spróbowałam po raz pierwszy i przeżyłam szok. Okazało się, że dzięki jednej bardzo prostej zasadzie, życie może być dużo prostsze. 

No dobra, to teraz konkret - o co w ogóle chodzi i co zrobić, żeby ułatwić sobie życie.


latwe-zycie


Jedna prosta zasada

Gdy czegoś potrzebujesz, po prostu o to zapytaj. Zazwyczaj, gdy potrzebujesz pomocy, nikt nie czyta Ci w myślach i nie zaoferuje jej, jeśli o nie nie poprosisz. 

Chyba, że gołym okiem widać, że desperacko potrzebujesz, żeby ktoś Ci pomógł, to wtedy może to zadziałać. Jak na przykład ja taszcząca dwie walizki na dworcach - zazwyczaj ludzie widzą, że widząc schody i brak windy, mam ochotę się rozpłakać i ktoś oferuje mi pomoc, ale no umówmy się, że to nie jest codzienna sytuacja. 

Jeśli jedziesz tramwajem i się źle czujesz, a nie ma wolnego miejsca, to nikt nie wpadnie na to, żeby Ci ustąpić miejsca - po prostu o nie poproś.
Jeśli marzą Ci się praktyki w jakiejś firmie, to ona raczej nie zaproponuje Ci tej możliwości tylko dlatego, że obserwujesz jej działania w social mediach - po prostu zapytaj, czy jest taka możliwość. 
Jeśli chcesz wziąć udział w jakiejś konferencji, a nie ma już miejsc- zapytaj! Może akurat szukają wolontariuszy do obsługi i przy okazji będzie szansa, by skorzystać z wykładów?
Jeśli chcesz lepiej poznać ludzi z pracy, wyjść z kimś wieczorem na miasto, ale nikt Cię nie zaprasza, po prostu zapytaj. 

Jeśli chcesz cokolwiek, czegokolwiek potrzebujesz, po prostu o to zapytaj, a może akurat się uda! Ta zasada tyczy się dosłownie wszystkiego i można jej użyć zawsze.

Jakby to powiedziała moja babcia...

...zapytaj, przecież nikt w mordę Ci nie da.

Nigdy nie postrzegałam tego, jako jakiejś złotej rady, ale gdy teraz o tym myślę, to moja babcia dość często mówi "przecież w mordę Ci nikt nie da". No i racja! No bo co najgorszego może się stać, gdy zapytasz?

W najgorszym wypadku ktoś Ci po prostu odmówi. Powie, że nie ma takiej możliwości, że akurat nie może, że coś. I może to będzie wymówka, bo po prostu nie chciał Ci pomóc, ale może faktycznie się po prostu tym razem nie dało. No ale to na tyle.

Nic gorszego się nie stanie. Okej, w tramwaju może zrobić się nie miło, bo ktoś Ci powie, że młodzi to teraz tacy niewychowani i nie mogą chwilę postać. No dobra, ale co z tego? To nic strasznego. A bardziej prawdopodobne jednak jest to, że jak ktoś dowie się o tym, że się źle czujesz, to po prostu ustąpi tego miejsca.


łatwe życie

I żyje się łatwiej

Jedna prosta zasada i żyje się łatwiej. Naprawdę. Odkąd za każdym razem, gdy próbuję zbojkotować swój pomysł, by się kogoś o coś zapytać, to powtarzam sobie w głowie - ale co może się stać w NAJGORSZYM wypadku? 

I idę i pytam. I żyje się łatwiej. Bo zazwyczaj się udaje. 

Ot taka prosta historyjka sprzed kilku dni. Leciałam do Izraela- lot był o 6 rano, lotnisko 150km od miejsca, w którym mieszkam. Żadnego nocnego autobusu. Musiałabym spędzić całą noc na lotnisku, a to nie było moim marzeniem. Wiedziałam, że znalezienie kogoś, kto będzie chciał wyjechać w środku nocy z domu, by zawieźć mnie na lotnisko, a potem wracać znów 150km jest mało prawdopodobne.
Ale zaczęłam pytać. Ktoś odmówił, ktoś nie mógł, ktoś zapytał dalej. I tak znalazłam osobę, która na to lotnisko mnie zawiozła i zamiast koczować na lotnisku, do 3 wygodnie spałam w swoim łóżku. 

Podobnie było z powrotem z lotniska. Lądowałam o 20:05, a autobus był o 20:15. Następny o 1:20. Wiedziałam, że na ten wcześniejszy raczej nie zdążę, ale zapytałam przewoźnika, czy jest możliwość, żeby poczekali z 10 minut. Nie było takiej możliwości. Spytałam kilku znajomych, nikt akurat nie mógł przyjechać na lotnisko. Na lotnisku spotkałam dwie dziewczyny, które leciały tym samym samolotem, co ja. Zapytałam dokąd jadą z lotniska- okazało się, że dokładnie tam gdzie ja, a na lotniskowym parkingu mają samochód i chętnie mnie ze sobą zabiorą. Nie dość, że wróciłam do domu szybko i wygodnie, zaoszczędziłam sporo kasy, to jeszcze poznałam fajnych ludzi. 

A wystarczyło zapytać, by żyło się łatwiej. No polecam bardzo! 




Follow my blog with Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger