Czy po obejrzeniu What the health przestałam jeść mięso?

What the health to dokument, który ostatnimi czasy stał się bardzo popularny. Głównie dlatego, że mówi się o nim, że ci, którzy go obejrzeli, przestają jeść mięso. Podobno fenomen ten jest do tego stopnia silny, że niektórzy go nie oglądają, bo boją się, że przestaną jeść mięso. Pierwszy raz usłyszałam o nim od Fashionelki, która opowiadała też o wielu jej znajomych,  którzy po obejrzeniu What the health zrezygnowali z mięsa. Przyznam, że przez pewien czas należałam własnie do tej grupy i bałam się, że po obejrzeniu filmu, przestanę jeść mięso. W końcu ciekawość zwyciężyła. I co? I nic. Mięso jak jadłam, tak jem i jadła będę.



 Chirurg plastyk o diecie?

Seriously? No mnie nie przekonuje. Jasne, to człowiek o wykształceniu medycznym, ale nie specjalizuje się tym i tak naprawdę może mieć małą wiedze na temat żywienia i chorób związanych ze złą dietą. Być może to jego pasja i po godzinach sobie o tym czyta - nie wiem, ale szczerze mówiąc mnie to nie przekonuje. Oczekiwałam od tego filmu konkretnych ekspertów, którzy na tym się znają, specjalizują i potrafią powiedzieć coś i to poprzeć konkretnymi argumentami. Tymczasem jeden lekarz mówił coś, po czym sprawdzali zalecenia np. WHO, które były inne i próbowali to konfrontować, do konfrontacji nie dochodziło. I tak cały film. Mnie to średnio przekonało.

 Ameryka vs. Europa

Film uderza głównie w mięso przetworzone. I tu moim zdaniem w Ameryce jest z tym znacznie większy problem niż w Europie. Tam jedzenie jakiś przetworzonych mięsnych papek, parówek itd. jest niestety standardem. Mam wrażenie, że w Europie nie ma z tym aż tak dużego problemu i też warto mieć to na uwadze, oglądając ten film. Nie wiem, jak Wy, ale ja widzę dużą różnicę między kawałkiem wołowiny, albo indyka a mielonką czy parówkami z MOMu. Mam też świadomość, że współcześnie i w Polsce mamy mięso naszpikowane antybiotykami, które nie mają dobrego wpływu na nasz organizm, ale... 


Umiar

Umiar to dla mnie słowo klucz. Zgadzam się z tym, że jedzenie mięsa na każdy posiłek, codziennie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ale czy nie jest tak ze wszystkim? Trzeba umieć zachować umiar i tyle. I jasne, można mieć dobrą, zbilansowaną dietę wegańską. Jak najbardziej. Nie twierdze, że mięso jest niezbędne do życia, bo nie jest i weganie są na to świetnym potwierdzeniem. Ale mięso nie jest też złem ostatecznym i jedzone z umiarem i rozsądnie jest w porządku. Trzeba myśleć i wybierać najlepsze rozwiązania. Zamiast pasztetowej, w której jest milion ulepszaczy, kupić kilka rodzajów mięsa i zrobić pasztet samemu, zamiast kupować mięso gotowe na grilla z różnymi wzmacniaczami smaku, kupić samemu karkówkę i ją przyprawić. A np. co drugi dzień zamiast klasycznego schabowego wyszukać jakiś ciekawy wege przepis. 

A co w takim razie jeść? 

To jest element filmu, który z jednej strony mnie rozbawił, a z drugiej jednak zawiódł. Jeden ze specjalistów, który wypowiadał się na temat mięsa, nabiału i jaj, twierdząc, że są największym złem i przyczyniają się do wszystkich chorób cywilizacyjnych i są jedynym ich powodem, zapytany co w takim razie powinniśmy jeść, odpowiedział, że nie będzie rozmawiał na ten temat. I tyle. Nie ma wystarczających badań i on nie będzie rozmawiał. No tak, to przecież takie oczywiste. Nie wiem, jak dla Was, ale w moich oczach ekspert od żywienia, który nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co jeść, sporo traci. Bo łatwo jest mówić, że coś jest złe i trzeba tego unikać, ale co w takim razie jeść? 

Wszystko ma swoje dobre i złe strony, które się ciągle zmieniają 

Weźmy na ten przykład jajka - według ekspertów z What the healt zagrażają naszemu życiu i powinniśmy je od razu wyeliminować z diety. Przez wiele lat mówiło się, że powinno się ograniczać ilość spożywanych jajek, bo mają wysoki cholesterol. Ale np. według WHO dopuszczalna norma do 10 jajek tygodniowo. Polscy kardiolodzy i dietetycy twierdzą np., że zdrowy człowiek (który nie ma podniesionego cholesterolu) może jeść 1 jajko dziennie. Jajka są przecież bogate w kwasy omega 3 i 6, w witaminę A, D, kwas pantotenowy, żelazo, potas i wiele innych. Czy są więc tylko złe? To tylko jeden przykład, ale tak jest praktycznie ze wszystkim. Przecież raz się mówi, żeby jeść masło, a innym, że tylko margarynę. Dlatego podstawą jest umiar i zbilansowana dieta, w której zawarte będą różne składniki. 

Mnie film What the health nie przekonał i nie przestałam jeść mięsa. Trochę się cieszę, bo zwyczajnie bardzo lubię mięso, jaja i nabiał. Eksperymentuje w kuchni i szukam nowych smaków, coraz częściej testuje wegańskie przepisy i ograniczam mięso, ale na pewno nie zrezygnuję z niego zupełnie. Jest też teoria, która uzależnia dietę od grupy krwi i zgodnie z tą teorią osoby z grupą krwi 0 nie powinny rezygnować z mięsa. Słyszałam też o osobach, które zrezygnowały z mięsa i zadbały o dobrze zbilansowaną dietę, ale nie czuły się zbyt dobrze. Także.... co organizm to inne zasady i myślę, że najlepiej jest próbować poznać swój i w tym całym żywieniowym szaleństwie zachować umiar i rozsądek. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój dobre słowo, motywująca krytyka są dla mnie motorem do działania! Zostaw ślad po swojej obecności. :)

Copyright © 2014 Nikola Tkacz - blog lifestylowy , Blogger